ogólne

Nauka jednego czy kilku języków obcych jednocześnie?

Dla wielu osób jest to nurtujący temat. Zwłaszcza, że wiąże się w dużym stopniu z systemem nauki języków obcych, który przyjmujemy. Dlatego też stanowi kwestię bardzo często poruszaną na różnego rodzaju forach językowych (blogi, czaty, filmiki itp.). Przeważają dwie opinie: (1) należy uczyć się jednego języka w danym czasie oraz (2) jednoczesna nauka dwóch języków jest możliwa. Która jest mi bliższa…..?

Zdecydowanie bardziej pociągająca jest dla mnie opcja druga. Główny powód stanowi to, że uwielbiam uczyć się nowych języków, a moja lista jest dość długa (nie wiem czy uda mi się zrealizować wszystkie pomysły). Wymaga to jednak ambicji, motywacji i samozaparcia. Pogodzenie nauki kilku języków jednocześnie nie jest bowiem prostym zadaniem. Przede wszystkim ze względu na ograniczenia czasowe, którym podlega każdy z nas. Nie możemy przeznaczyć całego dnia na naukę (chyba, że ma to związek z doskonaleniem zawodowym w tej dziedzinie). W związku z tym uważam, że należy wybrać ograniczoną liczbę języków. Poza tym, jeżeli uczymy się języków, które są do siebie podobne, musimy uważać, aby nie były one na tym samym poziomie. Wtedy istnieje obawa, że słownictwo będzie nam się mieszać i nie nauczymy się dobrze żadnego z nich. A nie taki przecież jest cel nauki.

Czasami słyszę, że powinno się nauczyć najpierw biegle jednego języka obcego, a dopiero później zacząć przygodę z kolejnym. Nie do końca zgadzam się z tą opinią. Oczywiście ma to swoje plusy. Poświęcamy bardzo dużo czasu jednemu językowi, a nasze postępy są szybsze i bardziej widoczne. Nie musimy nadmiernie dzielić naszej uwagi. Jednak czekanie aż super opanujemy dany język wydaje mi się nie być najlepszym rozwiązaniem. Przede wszystkim dlatego, że nauka języka nigdy się nie kończy i aby opanować go w stopniu bardzo dobrym potrzebujemy wielu lat. Oczywiście należy też wykazać się rozsądkiem i nie brać sobie zbyt wiele. Może to bardziej zaszkodzić niż pomóc. Myślę, że dobrą opcją jest dołożenie drugiego języka dopiero, gdy poprzedni opanowaliśmy na poziomie co najmniej  średnio-zaawansowanym.

Jeżeli już zdecydujemy się na naukę kilku języków, to jaki sposób wybrać, aby było to skuteczne? Dobrą opcją może być podzielenie nauki na dni. W jedne dni uczymy się pierwszego języka, w inne drugiego. Możemy również wybrać opcję nauki – w mniejszej ilości, ale każdego dni. Wtedy na dany język przeznaczamy mniej czasu, ale uczymy się go codziennie (w takim przypadku dobrze, aby języki nie były z tej samej rodziny, co pozwoli na rozdzielenie ich w naszym mózgu). Dobrym sposobem jest też urozmaicenie nauki np. mieszenie metod konwencjonalnych z nieco bardziej wyszukanymi. Najlepiej będzie już od początku starać się otaczać danym językiem, korzystając z materiałów oryginalnych, przygotowanych przez osoby posługujące się tym językiem na co dzień.


Wolicie naukę jednego czy kilku języków jednocześnie?
Dlaczego?

19 myśli na temat “Nauka jednego czy kilku języków obcych jednocześnie?

  1. Oczywiście, że kilku, chociaż często jest to przytłaczające. Ciągle układanie planu do tego, dzisiaj to, jutro tamto, wezmę się za to teraz bardziej, zdam egzamin wtedy, i będzie więcej czasu na 2 pozostałe. Szczerze mówiąc problemem nie jest jedynie czas, ale w dużej mierze też lenistwo. Zdarzają się dni, że człowiek robi minimum – powtórki słówek i koniec.

    Dobrze, że są blogerzy piszący o nauce języków. Można się wzajemnie wspierać i motywować, to bardzo pomaga. A jeszcze bardziej, jak uczą się tych samych języków, w naszym przypadku hiszpańskiego 🙂

    Czasami jestem tak niecierpliwy, że najchętniej opanowałbym B2, zdał egzamin i wziął się za kolejny. To się niesamowicie zmienia, jestem niestabilny emocjonalnie – może właśnie w tym tkwi problem. Ludzie ogólnie chcą wszystko na teraz, na już, a to, że się nie da, jest frustrujące. Naukę języków trzeba lubić, żeby wytrwać.

    Kiedy bierzesz się za naukę niemieckiego? Jakieś plany już masz? 🙂

    Polubienie

  2. To prawda. Czasami też łapię się na tym, że chciałabym dane zagadnienie szybko opanować. A niestety, im wyższy mamy poziom tym rezultaty nie są tak bardzo widoczne, a materiału do nauczenia jest więcej. Jednak staram się sobie wmówić, że nawet mały postęp, to jednak postęp!

    Już zabrałam się za niemiecki. Tylko, że w tym przypadku robię niezbędne minimum, na razie. Przede wszystkim robię kurs na Duolingo, powtarzam słówka i troszkę pracuję z podręcznikami. Jak na razie są to kompletne podstawy, ale nie chcę się spieszyć.

    Jak u Ciebie z hiszpańskim? Inne języki też ćwiczysz?

    Polubienie

  3. Tak, angielski, hiszpański, coś tam z niemieckiego powtarzam, żeby mieć czyste sumienie w październiku, gdy lektorat się zacznie. Angielski póki co słówka, seriale, wiadomości czasami, z gramatyką się przyjaźnię, więc nie mam żadnych problemów.

    A jak Ty dokładnie rozkładasz sobie języki? Dzielisz języki na dni? Może codziennie wszystkie?

    Polubienie

  4. A co do hiszpańskiego, staram się pokończyć to, co mam. Zastanawiam się nad samouczkiem porządnym, żeby mieć swoją biblię pod ręką zawsze po polsku. Zawsze lepiej sprawdzić, jak to dokładnie przekładają na nasze. 🙂

    Polubienie

  5. Różnie bywa. Czasami staram się je podzielić. Jednak na ogół niewiele z tego wychodzi. Musze znowu popracować nad systematycznością 😉 Słówka powtarzam codziennie z wszystkich języków. Natomiast co do innych aspektów nauki, to różnie bywa.

    Polubienie

  6. To dokładnie tak, jak u mnie. Do tego Prisma mnie zamęczy. Już wiem, dlaczego mam nigdy nie pracować z podręcznikiem kursowym bez nauczyciela, no chyba że już innych nie będzie albo będę wystarczająco wysoko. 🙂

    Polubienie

  7. Podobno nawet przeprowadzano jakieś badania dotyczące tego po ilu rozdziałach książki do nauki języka ludzie się poddają tzw. syndrom czwartego rozdziału. Jednak przechodząc do odpowiedzi, myślę, że plusem podręcznika kursowego jest usystematyzowanie wiedzy. Gdy uczymy się innymi sposobami z reguły mamy braki w wiedzy. A tu przynajmniej wiadomo, że przerobiło się materiał na dany poziom. Chociaż rzeczywiście trudniej się go wykorzystuje be pomocy nauczyciela. Nauczyciel zazwyczaj wprowadza dany temat czy zagadnienie, a dopiero później przechodzi do ćwiczeń z podręcznika.

    Osobiście lubię np. podręczniki do egzaminów. Można wykonywać rożne ćwiczenia i sprawdzić swoją wiedzą. Chociaż w takim przypadku trudniej jest sprawdzić komponent zawierający ćwiczenia na mówienie (i zazwyczaj trzeba już mieć pewien poziom).

    Polubienie

  8. Masz całkowitą rację. Ja miałem na myśli raczej podręczniki na konkretny poziom, tylko z kluczami. Czyli np. podręcznik ze słownictwem, oddzielny z gramatyką – pisane z myślą o samoukach. Opanować wszystko, a później właśnie te przygotowujące do egzaminu, żeby wszystko razem ogarnąć. 🙂

    Polubienie

  9. Tak naprawdę to nie mam ich wiele. Z angielskiego korzystam klasycznie z English Vocabulary in Use. Natomiast z innych języków jeszcze się nie zaopatrywałam (chociaż wiem, że istnieje coś takiego z francuskiego). Ostatnio ze względu na moich uczniów skupiam się na podręcznikach z portugalskiego 🙂

    Polubienie

  10. Interesujący wpis, który dał mi do myślenia, bo prawda jest taka, że odkąd uczę się, nazwijmy to bardziej intensywnie francuskiego, mój angielski pozostał.. w tyle. I chyba chodzi o wolny czas, bo języki ani mi się nie mylą, ani nie narzekam na brak materiałów.. Poza tym z angielskim mam taki problem, że uczę się go chyba już z 20 lat (i naprawdę nie przesadzam) a ciągle nie czuję się, że go umiem dobrze. Ale podczas mojej francuskiej euforii w ogóle nie myślałam o angielskim i o tym, że pozostał na szarym końcu 🙂 Dzięki za inspirację i postaram się jakoś odświeżyć angola 😉

    Polubienie

  11. Myślę, że ciężko jest określić kiedy znamy język na dobrym poziomie. Nawet osoba posługująca się językiem obcym na poziomie zaawansowanym lub posiadająca umiejętności zbliżone do native speakera, napotyka czasami na zwroty lub zagadnienia gramatyczne, z którymi się wcześniej nie spotkała.

    Mam nadzieję, że uda Ci się popracować nad angielskim. Warto go bliżej poznać. Życzę sukcesów.

    Polubienie

  12. A co myslisz o nauce portugalskiego po hiszpansku albo angielsku?? Kiedys mialam problem z 'mieszaniem' sie jezykow I szukajac sposobu rozwiazania tego problem zauwazylam, ze trzeba poswiecac na kazdy jezyk tyle samo czasu dziennie I wtedy zaden nie jest jezykiem dominujacym w nauce wiec zachowuje plastycznosc w przelaczaniu sie z jednego na drugi bez problemow zadnych. Ale poswiecanie iles czasu na kazdy jezyk dziennie zajmuje strasznie duza czasu a I trudno mozg utrzymac w takiej samej koncentracji w nauce kazdego z jezykow, wiec uratowalo mnie korzystanie z dwujezycznych podrecznikow I ksiazek. Szczegolnie polubilam Assimile, bo one maja na jednej stronie tekst w jezyku podrecznika a na drugiej tekst w drugim jezyku I dzieki temu szlifuje znajomosc obu I pomagaja uwrazliwic sie na prawidlowe tlumaczeniea z jednego na drugi jezyk a I wyrabia sie ta rozdzielnosc pomiedzy jezykami. Probowalas kiedys takiej metody? Po za tym fajnie zrobic uzytek z jezyka ktory w jakims stopniu sie juz umie. Tez kiedys o tym pisalam u siebie , jesli masz ochote to zapraszam http://onaucejezykow.blogspot.gr/2010/11/mieszanie-sie-jezykow-oraz-nauka.html chetnie porownam odswiadczenia I obserwacje innych poligotow! Mam nadzieje, ze nie uznasz tego jako spam.. Pozdrowki !

    Polubienie

  13. Dziękuję za komentarz. Zawsze z chęcią wymieniam się poglądami dotyczącymi języków. Przy okazji można dowiedzieć się czegoś ciekawego. Jednocześnie bardzo się cieszę, że udaje mi się poznać kolejną osobę lubiącą języki obce.

    Zajrzałam na Twój blog i wpis bardzo mi się podoba. Natomiast jeżeli chodzi o język portugalski, to jednak preferuję podręczniki oraz strony portugalskojęzyczne. Szczególnie na wyższych poziomie. Zawierają one sporą dawkę szczegółowych informacji. Mimo to, posiadam jedną książkę do języka angielskiego napisaną po francusku (poziom C1). Przyznam, że niektóre elementy bardzo mi się podobają. I tak jak wspominałaś, taki podręcznik to „dwa w jednym”.

    Myślę, że języki podobne do siebie mieszają się na początkowym etapie. Później raczej nie. Chociaż bywa i tak, że dany język wywołuje w nas skojarzenia z kolejnym. Prowadzi to do pojawienia się automatycznej odpowiedzi w głowie. Ostatnio, zdarzyło mi się, że w czasie zajęć z francuskiego, które prowadziłam, moja uczennica użyła hiszpańskiego słowa, co natychmiast przywołało mi portugalskie tłumaczenie.

    Polubienie

  14. Ach zle w takim razie zrozumialam, myslalm że portugalskiego dopiero zaczynasz się uczyć, moja nieuwaga, przepraszam 😛

    Z tymi skojarzeniami to to napewno, ale tez po sobie zauwazylam, ze przewaznie skojarzenia nasuwaja sie w jezyku na ktorym najwiecej sie skupiamy albo jako ostatni uzywalismy, np. przez moje zanurzenie w greckim czasem zupelnie nieswiadomie potrafie do polaka powiedziec cos w tym jezyku.. latwo sie zapomniec.. wiec to mieszanie jezykow to w moim odczuciu duzo bardziej skomplikowane zagadnienie niz sie wydaje, ostatecznie polski jest moim jezykiem ojczystym wiec znam go najlepiej I najbardziej swobodnie, a jesli dlugo w nim nie mowie to zdarza sie, ze nie moge sobie przypomniec sowa, ktore mi konkretnie potrzeba, natomist doskonale pamietam po grecku czy angielsku.. no ale kazdy ma swoj wlasny sposob na te mieszanki jezykowe 🙂

    swoja droga to jesli mozna spytac z ioma jezykami sie zmagasz? Niestety jeszcze nie przeczytalam wszystkich wpisow I ta informacja mi umknela.. pozdrawiam serdecznie I ciesze sie ze znalazlam Twojego bloga!

    Polubienie

  15. Na razie mam trzy, w których mówię: angielski, portugalski i francuski. Jednak zawsze lubię dowiedzieć się czegoś nowego na ich temat. Zwłaszcza w zakresie niuansów znaczeniowych. Poza tym uczę się niemieckiego i hiszpańskiego. Później pewnie będą inne języki.

    Długo uczysz się języka greckiego? Skąd ta fascynacja? Poza angielskim i greckim, jakie języki znasz?

    Polubienie

  16. Ładna gromadka językowa, dużo spokrewnionych języków, już do kompletu chyba tylko włoskiego Ci brakuje 🙂 A marzysz o jakichs językach czy to zostawiasz temu co przyniesie przyszłość?

    U mnie to wygląda tak, że ponad 7 lat temu na wakacjach w Grecji pewien grek skradl mi serce i już nie pozwolił wrócić do Ojczyzny.. nigdy nie bylo fascynacji greckim, tak samo wyszło, że skoro tu mieszkam to i się go nauczyłam. A po za tym to angielski, hiszpański i włoski, no i uczę się od lat z mizernym skutkiem niemieckiego i chińskiego mandaryńskiego.. czyli ciągle muszę machać rękami by wzbogacać podstawową komunikację w tych językach 😀 ale nie będę też kłamać, jest to wynikiem niezbyt dużego wysiłku wkładanego w naukę… 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz